Dzisiaj dzwoniłem na policję. Numer 997. Widok opryszków odzianych w zużytą odzież sportową zawsze wzbudza pewne, z reguły głęboko skrywane, emocje. Dzisiaj weseli chłopcy dewastowali przystanek autobusowy. Postanowiłem zostać obywatelem i zainterweniować. Oczywiście w białych rękawiczkach. Mam nadzieję, że ich kaprawe oczka i zmarszczone czółka (oraz spodenki) doświadczą karzącego wzroku Temidy.
Ciekawe, że w takich sytuacjach zawsze się denerwuję, niemalże tak, jakbym sam brał udział w tej bezmózgiej hucpie. Widocznie neurotyczna atmosfera otaczała czereśniaków, a ja, biedny miś, wpadłem w tę chmurę. Boże, czemu karzesz tych młodzieńców?
Nowy kawałek z solowego projektu Bradforda Cox'a (Deerhunter)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz