niedziela, 18 listopada 2012

czwartek, 8 listopada 2012

Yes! Yes! Yes! Hey! To jest to!



Coś niesamowitego! Słucham, słucham i słucham i wciąż nie mogę się nasycić. Hey popełniło płytę, która mnie zaskoczyła! Nie powiem, płyta "Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!" wytyczyła kierunek, którym podąża nowa płyta. W mediach mówią, że najnowszą płytę można potraktować jako ciąg dalszy płyty z 2009 roku. Ale to jest duży skok jakościowy. Zespół pod kierunkiem Pawła Krawczyka i jeszcze dodatkowo, jako ferment, Marcin Zabrocki stworzył płytę, która, śmiem twierdzić, sporo namiesza na polskim rynku muzycznym. No, ryneczku.



Od dosyć typowej kompozycji "Wieliczka", z basem przesterowanym jak u Radiohead (to jest wzór!) w utworze "Co tam?", melodyjny "Kupidyn" czy poświęcona synkowi "Lilia, kula i cyrkiel" z klawiszami znowu jak z Radiohead i melorecytacjami jak u...Grzegorza Ciechowskiego (tak, tak!). Singlowy "Do Rycerzy, do Szlachy, do Mieszczan" po nieprawdopodobny popis Gaby Kulki (tak!) "Z przyczyn technicznych". To jest zakończenie! Co do tekstów to Nosowska nie zawodzi - ona posiada niesamowity dar pięknego opowiadanie zwykłych historii. Dla mnie jest to odtrutka po Marii Awarii, która ciągle śpiewa "jestem taka, sraka, owaka, nie owijam w bawełnę, bo jestem fajnie...nijaka".



A teraz coś dla estetów. Widzieliście wydanie? Prawdziwe cudeńko:)





Coś dla fanów - Lot pszczoły nad tymiankiem - impresja Jacka Chrzanowskiego