wtorek, 10 kwietnia 2012

Nie przywiązujcie się do rzeczy i...uważajcie jeszcze na parę szczegółów

A było to tak. Śmingus dyngus AD 2012 przejdzie do pamięci jako Dzień Strat. W wyniku małego pożaru, który wybuchł na biurku po przewróceniu się świeczki (takiej fajnej, zapachowej) spaleniu uległy: dwa aparaty fotograficzne (kompakt na zdjęciu, lustrzanki i obiektywu nie miałem serca sfotografować), notes i komplet dokumentów: dowód osobisty, prawo jazdy i dwa dowody rejestracyjne z ubezpieczeniem. 

300 kilometrów od domu. Powrót bez jakichkolwiek dokumentów był ciekawym doznaniem - zgodnie z prawem Murphy'ego liczyłem na serię kontroli drogowych. Na szczęście ten przeklęty inzynier chyba o mnie zapomniał. Na chwilę - w trakcie odnawiania dokumentów dowiedziałem się, że urząd nie ma pojęcia, czy mój pojazd ma ważny przegląd czy nie. Trzeba się udać do stacji kontroli pojazdów i pobrać odpowiedni druk. No tak, moja stacja kontroli znajduje się...około 1000km od Szczecina (niektórzy się dziwią, że można uzyskać taką odległość w Polsce. A można!)  - takie są skutki robienia przeglądów w trakcie wakacji (w słynnym grodzie, w którym poległ ten, który się kulom nie kłaniał). 

Kolejne zadanie do wykonania. Może się uda. Murphy zapomniał też o urzędnikach - wszyscy byli mili i chcieli pomóc.

A morał z tej smutnej opowieści jest taki: świeczki zostawione bez opieki to BARDZO GŁUPI pomysł. Acha, przeglądy należy robić w miejscu zamieszkania. Amen.



...a swoją drogą jak aparaty mogły się podpalić od świeczki? 
Podejrzewam, że gdybym chciał to zrobić umyślnie to bym nie dał rady...

piątek, 6 kwietnia 2012

Wielki Piątek


Wielki Piątek to drugi dzień Triduum Paschalnego. W tym dniu został zamordowany Jezus Chrystus. W sposób  okrutny, tak jak to bywało wówczas w zwyczaju. Jest to jeden z najważniejszych dni w większości kościołów chrześcijańskich. W wielu kościołach protestanckich (w tym w największym ewangelicko-augsburskim zwanym "luterańskim") jest to dzień wolny. 

Dla chrześcijan powinien to być dzień zadumy, modlitwy i uczestnictwa w np. drodze krzyżowej (kościół rzymsko-katolicki). Dzień poświęcony wierze. Bez polityki, rozliczań, podsumowań, wezwań i oskarżeń. Bez obrażania i straszenia. Bez nienawiści i żądzy zemsty. Bez pochopnego osądzania. Szkoda na to czasu. 

WESOŁYCH ŚWIAT! 
 Życie jest piękne! 



środa, 4 kwietnia 2012

Machine Head - Locust

20 lat minęło a oni grają. To niebywałe, minęło tyle lat a oni ciągle grają. Tak samo. I pewnie już mają nową grupę fanów - te solówki, wyrazy twarzy (no tak, trochę więcej zmarszczek) i czachy. Ech, może to i dobrze że strażnicy goove metalu są na posterunku.

Proszę zapiąć pasy i zapraszam do wędrówki w czasie.


...jak już stetryczeje i przestanę się interesować muzyką to wybiorę się na koncert takich zespołów zanudzając młodszych, że tego się kiedyś słuchało, a ta dzisiejsza muzyka się do niczego nie nadaje:) 

wtorek, 3 kwietnia 2012

Julia Kent - Gardermoen - WIECZOREM

Najlepiej wieczorem. Ten utwór kanadyjskiej wiolonczelistki wtedy, moim zdaniem, smakuje najlepiej.
Ze ścieżki dźwiękowej do "This must be the place". Słucham i słucham i nie mogę na razie ochłonąć!


Julia Kent - Gardermoen

Wszystkie odloty Cheyenne'a aka This Must Be the Place

            

Z ponad półrocznym opóźnieniem pojawił się u nas film Paolo Sorrentino "This Must Be the Place" przetłumaczony jako "Wszystkie odloty Cheyenne'a". Tytuł i reklama radiowa (najbardziej zwariowana komedia, Sean Penn przechodzi sam siebie itp. )...nie zachęcały do obejrzenia. Jednak po przeczytaniu recenzji, obejrzeniu zwiastuna i uwzględnieniu, że jest to jedyny film grany wieczorem w najstarszym kinie na świecie (moje ulubione - jak ktoś nie wierzy:  http://pl.wikipedia.org/wiki/Kino_Pionier ) nie miałem już wątpliwości. 

Film opowiada historię pewnego przeterminowanego rockmana, który z pewnych powodów pozostał w epoce sprzed 30 lat, cierpi na depresję i nagle dowiaduje się o umierającym ojcu. Ojciec umiera i nasz bohater (REWELACYJNY Sean Penn!) podejmuje się pewnego nietypowego zadania, którego jego ojciec nie zdołał wykonać. I oto mamy trochę filmu drogi. Świetny film, wielowątkowa fabuła i jeszcze ta muzyka! Polecam!

PS. Myślę, że muzyka w tym filmie urzekła nie tylko mnie skoro można kupić świetny soundtrack. Sam David Byrne (dawne Talking Heads) pojawia się tutaj jako fikcyjny (i wspomniany w filmie) zespół Pieces Of Shit (wspaniała nazwa, prawda?) i nie tylko. Choćby niezniszczalny Iggy Pop. Acha, w kwietniu będzie edycja na winylu - dwie 180! Myślę, że to niezła gratka dla kolekcjonerów!


Tracklist: 

 1. Avin Friday Band I'm Coming

 2. The Pieces Of Shit Lay & Love

 3. The Pieces Of Shit Open Up

 4. Mantovani & His Orchestra Charmaine

 5. Daniel Hope, Simon Mulligan Spiegel I'm Spiegel

 6. Trevor Green This Must Be The Place (Nave Melody)

 7. David Byrne This Must Be The Place (Nave Melody) Live

 8. Julia Kent Gardermoen

 9. Jonsi & Alex Happiness

 10. The Pieces Of Shit Eliza

 11. Iggy Pop The Passenger

 12. The Pieces Of Shit You Can Like It

 13. Brooklyn Rider Achilles Heel: Second Bounce

 14. The Pieces Of Shit If It Falls It Falls

 15. Gloria This Must Be The Place (Nave Melody)

 16. Nino Bruno E Le 8 Tracce Every Single Moment In My Life Is A Weary Wait

 17. The Pieces Of Shit The Sword Is Yours





poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Azealia Banks - tak na dobry początek tygodnia

Singiel tej modej (20 lat) i utalentowanej raperki z NYC ("kiedyś" nazywała się Miss Bank$) jest pełen energii. Tak na dobry początek tygodnia. Ma rozbrajający uśmiech i myślę, że w hip-hopowym mainsteamie będzie jeszcze o niej głośno!