poniedziałek, 29 października 2012

Jesteś Bogiem - uświadomiłem to już sobie!



Better late than never jak mówią mieszkańcy Albionu. Obejrzałem "kultowy" film Leszka Dawida "Jesteś Bogiem". Głowa pękała mi od komentarzy, ocen, zachwytów i całkowitej krytyki. To jeden z takich filmów, do których podchodzisz "z nastawieniem".



Moje, zbudowane na opiniach, nastawienie: dramatyczny film (zupełnie nie wiem, dlaczego założyłem, że  jest on czarno-biały) opisujący losy chłopaków, dla których rap stał się odskocznią od przerażającej, wciągającej jak czarna dziura beznadziejności szarych blokowisk (czy wręcz familoków), od rodziców, którzy żyją już tylko z przyzwyczajenia, od kraju, który jest im w stanie zaoferować tylko bezrobocie i frustracje. Walki z systemem jako takim już nie ma, ale problemy pozostają i rodzą się nowe. Rap jest rajem, oazą spełnienia, miejscem zapomnienia, że mieszka się tu i teraz. Oczywiście dochodzą problemy w zetknięciu się z showbiznesem, który jest krwiożerczy i przaśny zarazem. Tak założyłem.



Moje, oparte na filmie, wrażenie: dramatyczny film opisujący losy trzech chłopaków z górnośląskich blokowisk, które nie są szczególnie brzydkie w polskich realiach. Rodziny też takie jakieś zwykłe - nie ma patologii, jest praca. Żyją skromnie, ale dają radę. Dzieci się nie czepiają - wręcz po cichu, nieudolnie nieco, wspierają. Ot, los jakich tysiące, dziesiątki tysięcy. Chłopcy nie chcą się uczyć, chcą, jak ich rówieśnicy z MTV rapować. Kultura hip-hop robi się coraz bardziej popularna. Powstają efemerydy (w sumie Kaliber 44 można do nich zaliczyć), jest ferment. Jest trochę pod górkę. Trochę, jeśli uwzględni się warunki, w jakich zaczynali polscy punkowcy w latach 70. i 80. Nie ma cenzury, nie ma przemocy. Chłopcy są grzeczni, tylko nie bardzo godzą się na szarą rzeczywistość. Marcin Kowalczyk (jako Magik), Tomasz Schuchardt (jako Focus) i Dawid Ogrodnik (jako Rahim) grają bardzo dobrze - są przekonujący. To ważne, zwłaszcza że odgrywać rolę kultowych muzyków to nie lada ryzyko - główni fani to przede wszystkim młodzież gimnazjalna, czyli bardzo krytyczna. Arkadiusz Jakubik jako Gustaw to już pełna profeska. No i Marcin Dorociński z jego epizodyczną, ale świetną "japiszońską" rolą. "Paktofonika" obrosła legendą. Ale czy te wydarzenia są jakieś szczególne? Magik popełnia samobójstwo ponieważ jest chory a sytuacja osobista wymyka mu się z pod kontroli. Być może wszystko było przed nim. Widać, że rap wypełniał mu życie całkowicie. Focus i Rahim się martwią - czy to się sprzeda, czy to przejdzie, czy będą pieniądze - ot, rozterki większości ludzi. Nie ujmując nic chłopakom trudno mi odnaleźć podobieństwo (a tak mi się wydawało przed seansem!) do Sida Viciousa, Iana Curtisa, Jima Morissona czy choćby "naszego" Rysia Riedla. Najbardziej chyba pasuje James Dean - aktor niespełniony, oddający ducha epoki i otoczony kultem.


niedziela, 28 października 2012

Metz - nie Bogusław!



O ile się nie mylę to ich pierwszy album. Zatytułowany po prostu METZ. Kolejny zespół z Kanady (Toronto), którego energia wygenerowana przez zaledwie trzech muzyków potrafi nieźle zawrócić w głowie. Gitara, bas i super-głośna perkusja tworzą dźwięki post-punkowe, niemal noisowe. To musi nieźle  brzmieć na żywo. Jesus Lizard, The Pixes i nawet, na upartego, pierwsze Sonic Youth. Wydawnictwo też zobowiązuje: Sub Pop Records



W opisie płyty na Amazon.com trafnie napisano: 

METZ articulate with deafening clarity what we've known for some time: The world of good music needs a new power trio, and this is it.

...ale co tu pisać - posłuchajcie ich drugiego singla (pierwszym był "Headache") - "Wet Blanket"


czwartek, 25 października 2012

Steve McQueen - M83



Ostatnia płyta M83 (oczywiście Hurry Up We're Dreaming) doczekała się nowego singla przy okazji nowego teledysku. Tym razem powstał on w wyniku konkursu. Jest świetny - adekwatny do muzyki i utrzymany w konwencji teledysków z lat 80. Dla koneserów:)



...a tutaj coś dla tych, do których sława M83 jakimś cudem nie dotarła: 


niedziela, 21 października 2012

Ekrem Jevric - "Gospoda"


Ekrem Jevric zwany "Gospoda" to Czarnogórzanin (tak się nazywa mieszkańców Czarnogóry?) z NYC, którego hit "Kuća poso", czyli "praca, dom" zyskał sobie sympatię wielu internautów. Jak stwierdzili w BBC jest to tak złe, że aż dobre:) Sam Gospoda, który między innymi jest taksówkarzem jest bardzo popularny w całej dawnej Jugosławii, głównie w Serbii i Czarnogórze.

Piosenka jest nieco głupkowata, ale "wpada w ucho":) Taki żart na początek tygodnia:


poniedziałek, 15 października 2012

Kotki, kotki, czyli uważaj co jesz:)

Tak na rozpoczęcie tygodnia. Czyli co się przyśniło braciom Hartnoll. Ku uciesze i przestrodze:). Jednak wolę psy. Zdecydowanie.


Utwór nie jest nowy, ale pochodzi z najnowszej płyty pod tym samym tytułem wydanej w 2012 r.


niedziela, 14 października 2012

Grizzly Bear - Shields, czyli the break is over!

Przede wszystkim przepraszam za przerwę spowodowaną sprawami zawodowymi itp. Czasem tak jest:)




Ale za to chciałbym zaprezentować niezwykłą perełkę - czwarty album (studyjny) amerykańskiej (oczywiście NYC) grypy Grizzly Bear zatytułowany "Shields" zaprezentowany oficjalnie 18 września 2012 roku. 

Yet Again - singiel promujący płytę:



Płyta jest niezwykła muzycznie (czasem określa się ją jako folk rock, psychodelic pop, baroque pop itp.), pełna rozbudowanych pasaży, pozbawiona elektroniki i z przejmującymi tekstami. Aby jednak nie rozwijać się w tych dyrdymałach pozwolę sobie zacytować opinie krytyków:

 http://www.avclub.com/: On an album that touches repeatedly on the barriers people build between each other, the members of Grizzly Bear have forged further ahead into sweet synchronicity.

http://drownedinsound.com/: a warm-blooded record, beholden to analogue gear and flawless mastering — one destined to fit snugly on a turn table rather than to live as ones and zeros on your iPod.

http://pitchfork.com/: While there's no question that Grizzly Bear's last two records have sounded gorgeous, critics of the band have wondered if that's enough. Shields, the band's fourth and most compositionally adventurous record, should put those concerns to bed. Though full of baroque, detail-rich production and latticework melodies, Shields also offers an emotionally resonant core.




Tak, czy siak, album zbiera same przychylne opinie (dla niedowiarków: http://www.metacritic.com/music/shields/grizzly-bear/critic-reviews
Sleeping Ute - kolejny singiel promujący płytę (niestety bez video)




Warto dodać, że wydanie winylowe, które jest dostępne również oficjalnie w Polsce (hura!) jest wyjątkowo starannie wydane - można docenić w odpowiednim rozmiarze piękne obrazy Richarda Diebenkorn'a. Do płyty dołączono kupon na legalne pobranie albumu w wersji mp3. Cena za takie piękne wydanie (dwa LP 180 gramowe) wynosi ok. 60zł! 



Ciekawostką jest fakt, że płytę wydała wytwórnia Warp Records znana z promowania muzyki elektronicznej. 
Oficjalna strona zespołu:  http://grizzly-bear.net/