wtorek, 24 stycznia 2012

ACTA - początek końca?



Wrzawa wokół ACTA ( Umowa handlowa dotycząca zwalczania obrotu towarami podrabianymi ) wydaje się być naturalnym protestem ludzi, którzy obawiają się ograniczania swobody wymiany muzyki, filmów, gier, ebooków, zdjęć itp. materiałów via internet. 

Ale to nie wszystko: okazuje się, że problem dotyka również leków generycznych (odtwórczych), które działają tak jak leki "firmowe", mają ten sam skład i działanie są jednak...tańsze i ratują m.in. kraje III-świata. Pech chciał, że głównymi dostawcami tych leków są Indie, Brazylia i oczywiście Chiny, których np. szczepionki trafiają do Afryki. Ta droga omija Kraje Północy i tutaj pojawia się problem. Kraje sygnatariusze zobowiązane są (z Afryki podpisało ACTA bodajże Maroko) do kontroli graniczych pod kątem łamania praw patentowych - myślę, że wiele leków generycznych łamie patenty....i co dalej? 

Negociatorzy (fe, RUE przyjeła rezolucję w sprawie ACTA za polskiej prezydencji) udają, że negocjacje nie były tajne a jedynie nie nagłaśniane, aby dodatkowo nie komplikować sytuacji kryzysowej na świecie. Dlaczego więc świat poznał informację o amerykańsko-japońskich rozmowach dzięki Wikileaks, której metody każdy zna? Niebywałe! 

Ścigane ma być piractwo na skalę handlową i pomoc przy nim, jednak to każdy z krajów ma zdefiniować to pojęcie. Oczywiście z poszanowaniem praw człowieka itp. Co gorsza, policje krajów sygnatariuszy mogą wymieniać się informacjami na temat piractwa lub potencjalnego piractwa, mogą stosować kary finansowe, więzienia i przepadku mienia. Gdzieś w tym ginie ochrona danych osobowych - nie ma w tej kwestii jednolitych, światowych przepisów - zatem można się spodziewać wolnej amerykanki. 

Jedna z fundacji przebadała polskich internautów i co wyszło? Okazuje się, że to właśnie te osoby, które chętnie ściągają pliki z np. muzyką są osobami najbardziej aktywnymi w sferze kultury! To te osoby najczęściej chodzą do kina, teatru, kupują muzykę (tak, tak!) przez internet, chodzą na koncerty itp. To nie jest tak, że osoby, które nie korzystają z internetu w tym celu tak sobie cenią prawa autorskie - oni najczęściej po prostu nie interesują się kulturą popularną czy wyższą. Ot, i tyle. Nie wiem, skąd to naiwne przekonanie nadąsanych bubków w stylu Hołdysa, który uważa, że osoba, która nie będzie mogła ściągnąć płyty zespołu X, uda się do sklepu i wyda 50 złotych. Litości! Jak tworzyli twórcy kiedyś? Z czego żył Chopin, Mozart, Curie i inni geniusze? Jejku, nie było praw autorskich! 

A może po prostu coś się stało z naszymi relacjami? Wolny rynek zdominował wszystko - staliśmy się klientami we wszystkich możliwych sferach? Matka i ojciec oferujący USŁUGĘ wychowania dzieci, którzy z kolei są KLIENTAMI, zgłaszający, w razie niepowodzenia, rodziców DO REKLAMACJI (np. na policję). 

Jacek Żakowski powołuje się na nowy termin FINANSJALIZACJA (ukuty przez jakąś szwajcarską fundację), która, jak rak, wyniszcza naszą cywilizację: 

"Od 30 lat finansjalizacja dewastuje kolejne sfery życia społecznego. Zamienia pacjenta w klienta, a lekarza w dostawcę usługi medycznej. Ucznia zamienia w nabywcę oferty edukacyjnej, nauczyciela czyni jej wykonawcą. Czytelnika czy widza przemienia w target reklamowy, wierzyciela w anonimowego posiadacza prawa do kredytu, które może w każdej chwili komukolwiek odstąpić, z adwokata czyni przedstawiciela prawnego, z dziennikarza - mediaworkera, z naukowca - dostawcę wiedzy lub innowacji itp. Istotą przestaje być treść relacji, a staje się wartość transakcji.

Konwencja ACTA jest nie do przyjęcia nie tylko dlatego, że powstała w trybie dziwnej zmowy części rządów przeciw obywatelom. I nie dlatego, że zwiększy transfer bogactwa od biednych (od nas też) do bogatych. Chodzi o to, że twórczość zostanie mocniej poddana niszczycielskiej logice, która zdewastowała rynek kredytowy, rozdęła koszt służby zdrowia (spór o recepty i ubezpieczenia szpitali jest jednym z jej refleksów), zdegenerowała oświatę (śmieciowe wykształcenie Oburzonych wedle zasady "płacisz - masz"), hamuje rozwój wiedzy i nauki, poddając je kryterium szybkiej użyteczności."


...oficjalne złożenie podpisu przez przedstawiciela KE odbędzie się 26 stycznia w Tokio. Miejmy nadzieję, że wzmocniony PE nie uchwali przyjęcia tego paktu, biorąc pod uwagę sposób jego przygotowania (tutaj PE ma wiele zastrzeżeń) oraz reakcję krajów UE (w Polsce przeciw ACTA jest np. GIODO i cała rzesza internautów, do której i ja się przyłączam).





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz