Wiosna nie może się zdecydować - wczoraj padał śnieg (myślę, że to już ostatnie, dekadenckie tchnienie), dzisiaj świeci słońce (myślę, że to już pierwsze, pionierskie odruchy). Niebawem nastąpi zmiana czasu - szamański rytuał wydłużania dnia, który sprawia, że ludzie są szczęśliwsi a gospodarka narodowa ma się lepiej. No i dobrze. Poziom nastrojów depresyjnych osiąga ostatnio niebezpiecznie wysoki poziom wśród ludzi z mojego otoczenia (nie wyłączając mnie) dlatego liczę na cudowny dar Naszej Gwiazdy.
Oto coś, co może o sekundę, milisekundę przybliży nadejście Pani Wiosny:
...dzisiaj jest piątek - weekendu początek zatem biorę aparat i wyruszam na fotograficzne łowy (jeśli mi, oczywiście, nie przejdzie ochota - taka mała asekuracja)
zawsze obserwuję wędrówkę zachodzącego słońca (mamy okna po zachodniej stronie) i słońce zbliża się do połowy naszego widoku za oknem - ten sam punkt osiągnie w drugiej połowie września. Marzę o ciepłych wieczorach i terkocie ropuchy szarej w sadzawce, która znajduje się w zakładzie karnym (to jeden z elementów naszego krajobrazu za oknami:))
OdpowiedzUsuńu nas zakładu karnego nie widać - jedynie w oddali...cmentarz (oczywiście "Centralny"). Dzisiaj całe niebo spowite jest jakąś obrzydliwą szarzyzną. Jest jednak ciepło - jest 7.53 a termometr pokazuje 8 stopni. Tylko NAPRAWDĘ nie chce się opuszczać nory. A takie miałem plany... Pozostaje jeszcze niedziela!
OdpowiedzUsuń