Dzisiaj, o mało co, nie przejechałem...dzika. Niemieckiego!:)
Nie jestem pewien jakby skończyła się ta konfrontacja.
Wczoraj kupiłem kawę. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, jednak sprzedawca okazał się człowiekiem wyjątkowym.
Zacznijmy od wyglądu sklepu - przypomina on blaszany garaż - nie ma w nim okien, wystawy i innnych atrybutów większości sklepów. Są jednak towary i to w ilości przyprawiającej o zawrót głowy. Ich dobór jest również niezwykły: olej Castrol i jego płynna technologia zlewa się z zestawem morgen - abend past Elmex / Meridol, a czekolady zartbitter z promocyjnym opakowaniem tabletek Finish i płynem Lenor o niezydentifykowanym zapachu (przepraszam za ten niezamierzony product placement, ptfu, lokowanie produktu).
Sprzedawca uświadomił mnie, że tylko niemieckie towary są cóś warte. Kupowanie w polskich sklepach, nawet jeżeli należą do niemieckiej sieci, należy NATYCHMIAST zawiesić i nigdy do nich nie wracać. No, chyba że niestraszne jest mi "ścierwo", które jest tam dostępne. Pojawiła się jednak nadzieja: polskie jabłka i sery są w porządku. Uff!
Kupiłem włoską kawę znanej marki i mam nadzieję, że nie jest wyprodukowana na tyłach tego garażu, już po niemieckiej stronie. W końcu akcja działa się w Polsce, ale bardzo, bardzo blisko granicy z RFN.
Na deser apokaliptyczny, azjatycki (choć z Barcelony) utwór. Piękne zdjęcia i niepokojąca, wciągająca muzyka:
Filastine - Colony Collapse (feat. Nova) :
Na deser apokaliptyczny, azjatycki (choć z Barcelony) utwór. Piękne zdjęcia i niepokojąca, wciągająca muzyka:
Filastine - Colony Collapse (feat. Nova) :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz